Z Ticketami po świecie #1: Tłok w sercu Afryki

Tym wpisem chciałbym zacząć cykl, w którym opowiem Wam co nieco o różnych wersjach Wsiąść do pociągu, czyli Ticket ot Ride. Zasadniczo podstawą każdego wpisu będzie konkretna rozgrywka, więc może się zdarzyć, że skrobnę coś na temat konkretnej mapy więcej niż raz (na przykład gra na tej samej mapie w 2 osoby i w 5 osób to zupełnie różne bajki). Zaczynamy od najnowszej mapy do Ticketów, czyli Map Collection #3: Heart of Africa. Czytaj dalej

Planszówki, polityka i stojaki…

Było już kilka wpisów o tym, co lubię w planszówkach. Teraz będzie trochę o tym, czego nie lubię. Dowiecie się również, drodzy Czytelnicy, co łączy tytułowe planszówki z polityką i stojakami. Będzie też trochę o kolejnym słowie w naszym hobby, które nie bardzo chce się dać przetłumaczyć na język polski – metagaming. Zapraszam więc do lektury. Czytaj dalej

Sentinels of the Multiverse, czyli jak nie robić gry kooperacyjnej

Pierwotnie ten wpis miał być recenzją Sentinels of the Multiverse, kooperacyjnej gry karcianej, polegającej na walce grupy superbohaterów z jeszcze bardziej „super” wielkim złym bossem. Jak możecie się domyśleć z tytułu, nie byłaby to recenzja zbyt pochwalna. Podczas rozplanowywania układu wpisu wykombinowałem jednak, że zrobię co innego. Postaram się mianowicie zilustrować pewne zjawisko, a Sentinels posłużą jako idealny materiał do tej ilustracji. Zapraszam więc do lektury… Czytaj dalej

Tickety dobre na wszystko

Poza grami kooperacyjnymi oraz ciężkimi eurosami ekonomicznymi jest jeszcze jedna gra (a w zasadzie seria gier), co do której wykazuję maniakalne wręcz przywiązanie. Jest to Ticket to ride, czyli po naszemu Wsiąść do pociągu. Seria składa się z 7 dużych tytułów (4 podstawki i 3 dodatkowe mapy) oraz kilku małych dodatków. Dlaczego tak lubię Tickety? Przede wszystkim dlatego, że są bardzo elastyczne – można w ramach teoretycznie tego samego pomysłu dostać bardzo różne gry, w zależności od tego, na co mamy akurat ochotę.

Czytaj dalej

Czy z genialnego serialu zrobią genialną planszówkę?

Dawno, dawno temu, był sobie serial. No dobra, tak dokładnie było to w 2002 roku. Mowa tu oczywiście o czymś, co wielu (niżej podpisany należy do tychże wielu) wciąż uważa za najlepszy serial sci-fi, jeżeli nie najlepszy serial w ogóle, jaki został kiedykolwiek nakręcony. Jeżeli nie znacie Firefly, albo jego filmowego sequela – Serenity – szczerze polecam uzupełnić zaległości. Niezależnie od planszówek, jest to naprawdę niesamowita rzecz. Czytaj dalej

Zagram w każdego dobrego co-opa

Tak, bardzo lubię gry kooperacyjne. Teraz obowiązkowa chwila ciszy na gwizdy i buczenie tych, którzy bez negocjacji, polityki, wbijania sztyletu w plecy i innych tego typu mechanizmów społecznych nie uznają planszówki za wartościową 🙂

No dobrze, w tytule napisałem, że zagram w każdego dobrego co-opa. Jest to oczywiście nie do końca precyzyjne stwierdzenie. W odpowiednim towarzystwie zagram absolutnie we wszystko, z krzyżówką bierek i chińczyka włącznie. Wyłączając jednak wpływ dobrego towarzystwa na wrażenia z rozgrywki, mam pewne preferencje. No i właśnie „dobre” co-opy są bardzo wysoko na liście tychże preferencji. Czytaj dalej

Jak w życiu…

Dzisiejszy wpis będzie o grze, która od prawie roku niepodzielnie króluje na pierwszym miejscu mojej prywatnej listy ulubionych planszówek. I nic nie wskazuje na to, żeby cokolwiek jej zagroziło w najbliższej przyszłości. Jak pewnie zdążyliście się zorientować z obrazka powyżej, mowa tu o Space Alert, autorstwa Vlaady Chvatila. Nie będzie to jednak recenzja gry, tych znajdziecie bez liku w czeluściach netu. Chcę Wam powiedzieć, dlaczego ta gra w tak wspaniały sposób rozwija umiejętności zwykle nie kojarzone z planszówkami, a w życiu bardzo przydatne (ostrzegałem we wstępniaku, że będą wtręty wychowawcze, a co…). Czytaj dalej

Wstępniak

Witam Was wszystkich serdecznie na moim świeżutkim blogu planszówkowym. Zanim przejdziemy do rzeczy, kilka słów o tym, czego możecie się spodziewać. Blog, jako się rzekło, dotyczy planszówek, a żeby być precyzyjnym – planszówek przede wszystkim ekonomicznych i kooperacyjnych. Z racji tego, że jestem na etapie wciągania dwójki moich synów w nasze hobby, będzie pewnie też od czasu do czasu trochę wtrętów edukacyjno – wychowawczych w aspekcie planszówkowym.

Poza samym graniem angażuję się co nieco w organizowanie planszówkowego życia w moim mieście, czyli Łodzi. Możecie się więc czasem natknąć na wieści o tym, co się dzieje lub ma zamiar dziać na moim podwórku w tym zakresie. Obiecuję „shameless plugs” ograniczyć do minimum, więc nie ma strachu 🙂

Cóż, tyle tytułem wstępu – życzę miłej lektury!