Nauticus, czyli statki na okrągło

Przyszedł czas na opisanie kolejnej zdobyczy z Essen – padło na Nauticusa (sorry, Madeira, twoje 150 minut czasu gry na pudełku mnie na razie odstrasza). Jeśli idzie o klasyfikację gatunkową, zaliczyłbym Nauticusa do średnio ciężkich eurosów. Fabularnie w grze chodzi o to, że gracze są zarządcami portów i zajmują się budową statków tudzież wysyłaniem w świat przeróżnych dóbr na tych statkach.

Podstawy

W każdej recenzji jest tak, że ktoś musi zacząć pierwszy (od mechaniki gry). Sama mechanika w Nauticusie jest dość prosta, to co komplikuje tę grę, to kombinacje, które dostajemy na kółku akcji. Po kolei jednak. Gra dzieli się na 5 rund (4 jeżeli gramy we dwójkę). W każdej rundzie wykonywane jest 7 z możliwych 8 akcji. Wykonywanie akcji polega na tym, że gracz aktywny wybiera akcję, dostaje pewien bonus, wykonuje akcję, następnie wykonują ją pozostali gracze. Potem pionek gracza aktywnego przechodzi na kolejną osobę, która wybiera kolejną akcję, i tak dalej, i tak dalej. Po wykonaniu w ten sposób 7 akcji kończy się runda. Po 4 lub 5 rundach liczymy punkty i tyle.

Kółko akcji

Jak już mówiłem, cały wic w tej grze polega na kółku akcji. Jest ono w pewien sposób modułowe. Popatrzcie sobie na zdjęcie poniżej, przedstawia ono fragment kółka podczas naszej rozgrywki. Patrząc od środka koła:

  • Najpierw mamy okrągły żeton z niebieskimi ludkami – są to darmowi pracownicy – dostajemy ich przed wykonaniem akcji, są konieczni do jej przeprowadzenia, a jeżeli ich nie wykorzystamy – przepadają. Żeton ten obraca się co rundę (no, zwykle).
  • Potem mamy bonus – na obrazku 4 talary. Bonus należy się aktywnemu graczowi, który wybrał tę akcję.
  • Dalej mamy kafelek samej akcji, w tym przypadku zakup kadłubów statków. Kafelki również resetujemy co rundę.
  • Na samym końcu, na okręgu mamy natomiast koszt akcji w talarach – w tym przypadku rufę statku kupujemy za 3 talary, śródokręcie za 1, dziób za 2, zaś statek jednomasztowy za darmo.

nauticus-kolko

Ponieważ dwa elementy tej układanki (żeton centralny z darmowymi workerami oraz kafle akcji) co turę resetujemy, sytuacja może się drastycznie różnić między grami, no i między rundami tej samej gry. Uwierzcie – ma diametralne znaczenie, ilu jest darmowych workerów przy każdej akcji oraz jaki jest bonus do danej akcji. Sam koszt akcji jest już mniej ważny, ale czasem też potrafi zaboleć.

O co chodzi z tymi darmowymi workerami? Ano o to, że daną akcję możemy wykonać ile razy chcemy – pod warunkiem, że mamy workerów, zgodnie z zasadą: 1 wykonanie akcji = 1 worker. Czyli jeżeli chciałbym kupić 3 części kadłuba, to potrzebuję 3 workerów. Jednedo mam darmowego w niebieskim wdzianku na centralnym kółku, dwóch musiałbym dopłacić z ręki. Ot, cała filozofia.

Budowanie statków

No właśnie, teraz druga zabawa w tej grze, czyli zarządzanie budową statków. Tutaj z kolei mamy dwa wyzwania. Po pierwsze musimy budować statki w miarę po kolei: najpierw kadłub, potem masz, na koniec żagiel. Po drugie, mamy do dyspozycji 4 kolory masztów (plus joker) i takie same 4 kolory żagli (plus joker). Cały nasz statek musi mieć wszystkie żagle i maszty w tym samym kolorze. To my decydujemy o tym, jak duży będzie statek (od 1 do 4 masztów) – fajna mechanika effort vs. reward – duży statek dużo ciężej zbudować, ale daje nieproporcjonalnie więcej PZ-ów na koniec gry.

Znowu najlepiej będzie, jak zademonstruję na obrazku:

nauticus-statki

Od lewej mamy zakończony jednomasztowiec (zakończony w grze oznacza taki, który ma już wszystkie części kadłuba, wszystkie maszty i wszystkie żagle), potem niedokończony jednomasztowiec (brakuje żagla) i niedokończony trójmasztowiec (również brakuje żagla).

Tak naprawdę w budowie statków najważniejsza jest kolejność. Nie możesz wrzucić na statek masztu, jak nie masz kadłuba. Nie możesz wrzucić żagla, jak nie masz masztu. Jeżeli kupujesz jakąś część statku, której nie możesz natychmiast użyć, trafia do magazynu – co jest o tyle niewygodne, że po pierwsze magazyn ma ograniczoną pojemność, po drugie zaś trzeba wykorzystać specjalną akcję, żeby z magazynu przetransportować coś (np. żagiel) do stoczni na budowany właśnie statek.

Reszta

Cała reszta mechaniki jest w zasadzie przygrywką do tego, co napisałem powyżej. Możemy na statki ładować towary (których późniejsze wysłanie daje nam dużo Punktów Zwycięstwa), możemy pozyskiwać dodatkowe talary i PZ-ty, każdy gracz ma w końcu specjalny żeton dodatkowej akcji, który może wykorzystać raz w trakcie gry na wykonanie dowolnej akcji (nawet takiej, która była już w tej rundzie wykonywana).

Fajnym mechanizmem jest nagroda za zakończenie statku. Gdy już zbudujemy nasz statek do końca, natychmiast dostajemy nagrodę (im więcej masztów w ukończonym statku, tym więcej nagród). W ramach nagrody możemy wziąć różne rzeczy (workerów, PZ-ty, dobra) – ale również dodatkowe maszty i żagle! Możliwa jest więc sytuacja, w której kończymy statek, jako nagrodę wybieramy sobie dwa żagle, co pozwala nam je dołożyć do innego statku i natychmiast go ukończyć, co znów odpala nam otrzymanie nagród, itp. Bardzo fajne łańcuszki się robi, moja żona w ten sposób 3 statki w jednej akcji skończyła.

Poza tym w Nauticusie mamy znane i lubiane aspekty typu „aaa, zabraknie mi jednego talara na ten maszt” albo „aaa, potrzebuję 2 workerów na tę akcję i 4 na tamtą, a na ręce mam tylko trzech”, czy może „aaa, jak zrobię tę akcję, to przeciwnik zgarnie bonusa z innej, a potrzebuję oba bonusy”. Jest kilka mechanik, które sterują cenami różnych komponentów i wprowadzają trochę zamętu, ale nie jest to żadna rewolucja.

Punktowanie

W Nauticusie mamy trzy główne źrodła PZ-ów:

  • Statki. Każdy  zakończony statek daje nam punkty – konkretnie 2, 8, 20 i 35 punktów za odpowiednio 1-masztowca, 2-, 3- i 4-masztowca. Mówiłem, że nieproporcjonalnie więcej za duże statki?
  • Dostarczone towary. Mamy 4 rodzaje towarów (kawa, przyprawy, zboże i ryby) – im więcej dostarczymy każdego rodzaju, tym więcej punktów. Tu też mamy funkcję progresywną: 2 punkty za 1 takie samo dobro, potem kolejno 5, 9, 14 i 20 punktów za odpowiednio 2, 3, 4 i 5 dóbr.
  • Akcja zdobywania PZ-ów – w jednej akcji na specjalnym kaflu możemy utłuc maksymalnie 15-PZów. Moja rozgrywka z żoną skończyła się wynikiem w okolicy 130-110, przy czym ja z tego kafla skorzystałem 3 razy, Kamila – 2. W ogólnym rozrachunku całkiem znaczące źrodło punktów (za statki oboje mieliśmy w okolicach 40 PZ, za dobra też koło 30-40).

Wrażenia

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to oprawa graficzna. Szczerze powiedziawszy, kupiłem tę grę „na wzrokowca” – po prostu spodobały mi się zdjęcia żetonów. Nie zawiodłem się, Nauticus jest bardzo miły dla oka, pod tym względem gra się przyjemnie.

Na pudełku przeczytamy, że rozgrywka trwa około 90 minut. My graliśmy 2h, ale pewnie następnym razem pójdzie szybciej. Występuje pewne AP w momencie, gdy rozkładamy kafle akcji na początku rundy i każdy zastanawia się jaki kafel wylądował przy jakim bonusie i co w jakiej kolejności trzeba robić w danej rundzie. Potem jednak idzie już szybko, zwłaszcza że każdy gracz musi dość często swoją akcję wykonywać.

Jak na eurosa, to Nauticus ma całkiem sporo wrednej interakcji, nawet mimo tego, że nie jest to interakcja bezpośrednia. Tutaj nie dość, że konkurujemy o te same zasoby (akcje), to jeszcze możemy potężnie uwalić przeciwnika, wybierając akcję w kolejności, która mu nie odpowiada (ot, wybieramy akcję kupowania żagli, a przeciwnik nie ma wolnych masztów). Ta sama sytuacja występuje, gdy wybieramy akcję, którą przeciwnik chce wykonać, ale nie ma dostatecznie dużo workerów (a my mamy).

Poza tym wszystkim należy uważać na kolejność, nawet jeżeli przeciwnik nam nie przeszkadza. Podstawowym problemem jest to, że jeżeli sknocimy kolejność, to niepotrzebne rzeczy wpadają nam do magazynu. Niby mamy akcję transportu, ale raz, że jest to dodatkowa akcja, dwa że często w tej turze jest już wykorzystana. Trochę znowu mi to przypomina Caylusa – jest to element gry, na który trzeba mocno uważać i łatwo się rąbnąć (tak, wiem, Caylus mnie prześladuje – kupowanie budynków, na które zasoby zdobywam 3 kafelki dalej będzie mi się śniło po nocach).

Na koniec dwie ciekawostki. Ciekawostka numer jeden: gra jest całkowicie niezależna językowo (jedyny napis na komponentach to „max 15” :P), ale wydana jest tylko po niemiecku. Na BGG był wątek dotyczący tłumaczenia instrukcji na angielski, ale wydawca (KOSMOS) poprosił, żeby takowej instrukcji nie umieszczać, bo to utrudni im szukanie wydawcy na angielską wersję (że niby jak już gracze zdobędą angielskie tłumaczenie, to wydawcy spoza Niemiec będą mniej chętni na zakup licencji). Oh well, angielska instrukcja jest oczywiście dostępna (fanowska) i nie ma problemu ze znalezieniem jej.

Ciekawostka numer dwa: kiedyś, ze 3 lata temu, spytałem człowieka „z branży”, dlaczego coraz częściej w planszówkach wszystko jest na kartach (a nie na żetonach). Odpowiedź była prosta: bo taniej. No więc z Essen 2013 mam 3 gry, z których dwie nie mają w ogóle kart (wszystko na żetonach), a jedna (Glass Road) ma co prawda 60 kart, ale poza tym ma 16 arkuszy żetonów. Oh well. Żeby nie być gołosłownym – poniżej macie zdjęcie komponentów Nauticusa…

nauticus-box

To jak to było z tą taniością? 🙂

Werdykt

Nauticus to solidne euro. Grało mi się bardzo przyjemnie (poza lekkimi dłużyznami na początku każdej rundy, ale w końcu to tylko 3-4 razy na grę, do przeżycia). Pokombinować trochę trzeba, ale gra nie przegrzewa mózgu jak Brass, Rosenbergi, czy inne tego typu produkcje. No i nie można nie wspomnieć, że Nauticus jest po prostu przepięknie zrobiony.

Przyznaję się bez bicia, że fakt, że najpierw zagrałem w Glass Roada (który mnie urzekł totalnie), a potem w Nauticusa jest dla tego ostatniego nieco niefortunny. Pewnie gdyby było odwrotnie, Nauticus nie oberwał by aż tak mocno kontrastem… a tak muszę powiedzieć, że gra duetu Kramer / Kiesling nie jest nawet w połowie tak wciągająca, jak „filler” Rosenberga. Dalej jednak jest to bardzo fajna, solidna gra, do której zawsze chętnie usiądę.

A na koniec… obrazki 🙂

W kolejce czeka Madeira, ale pewnie wyprzedzą ją holenderskie Tickety 🙂