To jak to jest z tym mainstreamem?

Kiedy zaczynałem się bawić w planszówki (nie tak znowu dawno, coś koło 2008 roku) to owszem widać było, że coś jest na rzeczy, ale zdecydowanie było to hobby niszowe. Przez te kilka lat z pewnością sporo się zmieniło, ale jakby mnie ktoś spytał, czy dalej gry planszowe to niszowa zabawa, to nie byłbym w stanie dać jednoznacznej odpowiedzi. Ostatnio właśnie mnie naszła taka refleksja w tym temacie przy okazji imprez Sylwestrowych. Po kolei jednak…

Gdy tak sobie porównuję sytuację sprzed 3 lat (wtedy zacząłem się na poważnie zajmować przekonywaniem ludzi do planszówek – przy okazji organizowania Łódzkiego Portu Gier) do dzisiejszej, jasne jest, że różnica jest gigantyczna. Już nie każdy mój znajomy na słowo „planszówka” reaguje uniesieniem brwi i tekstem: „Aaaa… znaczy Eurobiznes?”. Imprez planszówkowych w kraju jest cała masa, jak staram się dobrać datę ŁPGa tak, żeby nie kolidować z czymś innym, to mam problem. W co drugim pubie gdzieś na parapecie widzę stosik pudeł z grami. Czyli generalnie chyba jest dobrze…

…ale z drugiej strony, gdy próbuję odnaleźć ślady planszówek w mediach, które można by określić jako mainstreamowe, to już jest problem. Owszem, niedawno mieliśmy bardzo fajny news z odznaczeniem dla Karola Madaja, ale szczerze powiedziawszy nie sądzę, żeby to się jakoś do szerszej świadomości przebiło.

Swoją drogą jak już jestem przy mediach, to nie mogę nie wspomnieć o temacie, który nieodmiennie wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Otóż przy okazji ŁPGów zawsze zdarza się tak, że pojawia się kilku dziennikarzy z lokalnych mediów (stacje radiowe, lokalne kablówki, itp.), żeby zrobić szybki wywiad z organizatorem imprezy. Nie wiem, z czego to wynika, ale większość pytań, które dostaję w takich sytuacjach powoduje lekką załamkę 🙂 Żeby nie było, nie wszystkie – sporo jest całkiem sensownych, ale zdarzają się kwiatki, które nie mają większego sensu w kontekście. Żeby nie być gołosłownym:

„W jakie gry można tu zagrać?” – powiedzmy, że to pytanie ma jeszcze sens, w końcu planszówki to dość obszerny temat, więc zwykle się produkuję i opowiadam o grach rodzinnych, o strategiach wojennych, o skomplikowanych grach ekonomicznych, itp.

„Jakie tytuły są najbardziej popularne?” – i tu już mam delikatnego wewnętrznego facepalma… jeżeli przyjmiemy założenie, że adresatem wywiadu są słuchacze (widzowie), którzy nie siedzą w naszym hobby (bo gracze i tak się dowiedzą o imprezie z innych źródeł), to po kiego grzyba zadawać takie pytanie? 🙂 Co to komu da, jeżeli wyliczę 3 pierwsze gry ze statystyk wypożyczeń?

… i tu zwykle następuje mój osobisty hit, czyli: „Czy uważa Pan, że gry planszowe wytrzymują konkurencję z grami komputerowymi?” No po prostu arghhhh… Trzy lata temu wiedziony świętym ogniem fanatycznego popularyzatora planszówek rozwodziłem się nad tym, jakie to planszówki są wspaniałe. Teraz tylko wskazuję na salę, w której przy stolikach siedzi 150 osób i odpowiadam „Może sobie Pan sam odpowiedzieć na to pytanie…” 🙂

We wstępie napisałem, że cały temat mnie naszedł przy okazji imprez Sylwestowych. Otóż okazało się, że zupełnie niezależnie co najmniej 5 osobnych grup moich znajomych (i to w większości nie związanych ze naszym klubem planszówkowym) grało w Sylwestra w planszówki… czyli chyba tak źle nie jest, nie? 🙂