Piwne Imperium w Piwotece #1 (wrażenia)

W ostatnią sobotę miałem przyjemność uczestniczyć w otwartych testach Piwnego Imperium, gry o której pisałem już wcześniej w tym wpisie. Chciałem się z Wami niniejszym podzielić wrażeniami z tychże testów. Na początku wydawało mi się, że zmieszczę się w jednym wpisie, ale szybko się okazało, że ściana tekstu byłaby cokolwiek duża, więc wpisy będą dwa. Dzisiejsza notka będzie traktowała o ogólnych zasadach gry i o tym jak to wszystko się klei. Kolejny wpis poświęcę dokładniejszemu opisowi mechaniki gry.

Cel gry

Celem graczy jest maksymalne rozwinięcie swojego browaru w czasie określonej liczby rund. Przez maksymalne rozwinięcie rozumiemy tutaj wartość ekonomiczną browaru – na koniec gry liczy się gotówkę, którą gracz ma na ręku, wartość maszynerii w browarze oraz wartość receptur, które gracz wykupił. Do tego dochodzi jeszcze przeliczenie specjalnych punktów wizerunku na kasę i wychodzi nam suma w gotówce – kto ma więcej, wygrywa.

Przebieg gry

Gra toczy się w rundach, na naszych testach tych rund było w grze 11 (zagraliśmy 7 – nieco niżej o tym, dlaczego tyle). W każdej rundzie mamy najpierw etap akcji, który jest typowym worker placementem. Ja stawiam swojego ludka i dostaje coś z tego, przeciwnik stawia ludka, ja stawiam… i tak dalej, aż wszyscy spasują. Klasyka. Akcje pozwalają nam zdobyć surowce podstawowe (jęczmień do zasiania i przerobienia na słód oraz chmiel do zasiania), zdobyć surowce dodatkowe (energię, wodę i butelki), powymieniać to wszystko na rynku (jeżeli mamy czegoś za dużo, a czegoś za mało), no i w końcu rozwinąć nasz browar (poprzez kupno nowych maszyn, upgrade starych, kupno nowych receptur czy kart wyzwań dodatkowych). Oczywiście jak to w worker placementach, jeżeli ja zajmę jakieś pole, to przeciwnik już w tej turze tam nie wejdzie. Poniżej macie zdjęcie karty akcji – nie do końca aktualne, bo na testach już graliśmy na troszkę zmienionej, ale mniej więcej oddaje, o co chodzi w całym temacie.

piwneimperium-akcje

Po fazie akcji przychodzi faza uprawy. W tej fazie kupiony wcześniej jęczmień i chmiel sadzimy na polach. Jest to swego rodzaju mini-gierka, w której możemy tak posadzić nasze ziarna, żeby uzyskać bonusowe plony (żetony mają w rogach bonusy, jak je odpowiednio ułożymy, to mamy bonus). Następnie każdy gracz dociąga kartę losowego zdarzenia, które może różne dziwne rzeczy zrobić – zarówno pozytywne, jak i negatywne. W tej fazie również określamy tzw. popyt globalny – rzucamy kostką k6, wynik oznacza, ile butelek piwa będzie mógł sprzedać każdy gracz w tej turze.

Na koniec mamy etap najbardziej „tematyczny”, czyli warzenie piwa. Warzenie jest podzielone na kilka etapów (plonowanie, warzenie właściwe, fermentacja, butelkowanie, leżakowanie), w każdym musimy zapłacić odpowiednią ilość surowców zależną od tego, co jest na recepturze danego piwa. Tutaj w zasadzie podejmujemy na samym początku decyzję, jakie piwo warzymy, a potem to już jest mechaniczne wydawanie surowców. Gorzej, jak coś źle policzyliśmy i nam zabraknie… ups. Obrazek poniżej przedstawia planszę browaru (dość już doinwestowanego), gdzie odbywa się cały cykl.

piwneimperium-browar

Ostatnim etapem jest sprzedaż piwa. Rozpoczynamy od działań marketingowych (opcjonalnych), które mogą zwiększyć popyt na nasze piwo, mogą też przynieść nam punkty wizerunku. Następuje kolejny rzut k6, tym razem dla każdego gracza osobno – tzw. popyt lokalny, czyli to ile butelek może sprzedać dany gracz. Wynik ten dodaje się do popytu globalnego, czyli w danej turze możemy sprzedać 2k6 butelek. Oczywiście jeżeli wyprodukowaliśmy więcej piwa, niż wynosi popyt w danej rundzie, możemy je zmagazynować do kolejnej rundy i sprzedać jeżeli będzie nadwyżka popytu.

Wrażenia – wady

Zacznę od czepiania się, potem będzie lepiej 🙂 Z większych rzeczy mogę się czepić dwóch spraw:

  • Długość gry. Piwne Imperium jest o kilka rund zbyt długie. Raz, że czas rozgrywki na tym cierpi, dwa, że około 6-tej rundy z 11-tu przestaliśmy mieć problem z gotówką. Stać nas było w zasadzie na wszystko, mogliśmy robić dowolne piwa, nawet te najtrudniejsze – więc gdzie tu wyzwanie. Od tej pory to była tylko kwestia wybrania matematycznie najbardziej opłacalnego piwa i trzepania go do końca gry. Dlatego w naszej grze skończyliśmy na 7-mej rundzie.
  • Mieszanie żetonami. Jest kilka elementów w grze, które powodują zupełnie niepotrzebne przesuwanie żetonów z miejsca na miejsce. Rozumiem, że są to tematy, które mają oddać specyfikę robienia piwa, ale z punktu widzenia mechaniki planszówek trzeba też patrzeć na „wygodę” gry.

Do tego dochodzą standardowe podczas testów uwagi w temacie zbalansowania liczb – wydało mi się, że pewne rzeczy są zbyt drogie albo zbyt tanie, ale to akurat było do przewidzenia. Wszystkie te rzeczy są oczywiście do wyprostowania na tym etapie, więc mam bardzo duże przekonanie, że po otwartych testach Piwne Imperium będzie bardzo fajną grą.

Wrażenia – zalety

No właśnie, dlaczego będzie tak fajnie? Ano z kilku powodów:

  • Budowanie silniczków. Dla fanów mechanik opartych na zarządzaniu zasobami, opracowywaniu optymalnych cykli produkcyjnych i rozwijaniu silniczka do robienia kasy – Piwne Imperium to sam miód. Czysta frajda w niczym niezmąconej formie. No po prostu miód, słód, (chmiel) i orzeszki. Gra plasuje się zdecydowanie w gatunku ciężkich eurosów i dla miłośników tego typu rozrywki według mnie będzie to „must buy”.
  • Spięcie z tematem. Z całej gry aż kipi chęć autorów do oddania w mechanice procesu warzenia piwa. Ryzykując nawiązanie do ostatniej dyskusji na temat klimatu w planszówkach stwierdzę, że mamy do czynienia z ciężkim eurosem ociekającym klimatem 🙂
  • Grafika komponentów. Oczywiście graliśmy na testach w prototyp, ale tenże prototyp miał już w zasadzie finalne grafiki. O ile w poprzednim wpisie o Piwnym Imperium pisałem, że grafiki mi się bardzo podobają, to po zobaczeniu ich na żywo powiem, że… podobają mi się jeszcze bardziej. Na plus również czytelność komponentów – pewne karty mają po kilka parametrów i są one w zasadzie zawsze bardzo czytelnie rozrysowane, nie ma wątpliwości, o co chodzi. Piszę „w zasadzie”, bo trafił nam się jeden przypadek, w którym nie mogliśmy odróżnić koloru na karcie (pomarańczowy / czerwony) – ale graliśmy o 22:00 w dość zaciemnionym pubie, więc nie będę się czepiał 🙂
  • Questy. W Piwnym Imperium mamy bardzo fajny mechanizm dodatkowych wyzwań, ochrzczonych przez autorów (nieoficjalnie) questami. Polegają one zwykle na zobowiązaniu się do dostarczenia przez kolejne rundy konkretnej ilości konkretnych piw. Jak się uda – jest spora premia. Jeżeli nie – premia na minus. Bardzo fajna mechanika.
  • Cena. Nie jest to jeszcze potwierdzona informacja (finalna cena zależy oczywiście od nakładu), ale autorzy twierdzą, że w sklepach gra ma się zmieścić solidnie poniżej 150 PLN. Patrząc na ilość komponentów w grze – byłby to naprawdę świetny wynik.

Podsumowanie

Na tym skończę na dzisiaj – spragnionych większej ilości detali zapraszam do kolejnego wpisu, w którym będę pastwił się dogłębnie nad poszczególnymi kartami i różnymi śmiesznymi zależnościami, które wychodzą w grze. Jeżeli zaś ktoś nie jest spragniony większej ilości detali (jak śmiecie :P), to podsumowując ten wpis powiem tylko, że bardzo czekam na Piwne Imperium. Mój wewnętrzny duszek optymalizacji cykli produkcyjnych wręcz już podśpiewuje i klaszcze usmarowanymi od regulacji maszyn łapkami 🙂

Na koniec wisienka na torcie – jeżeli ktoś nie mógł być na testach w Łodzi, Piwne Imperium będzie też testowane w innych miejscach:

  • 13.08.2013 – Zakład Usług Piwnych, Wrocław, start o 19:00
  • 17.08.2013 – Pub Setka, Poznań, start o 19:00
  • 30.08.2013 – Piwiarnia Częstochowa, start o 19:00
  • 07.09.2013 – Degustatornia, Gdańsk, start o 19:00

Jakby sama fajna gra była dla Was za małą motywacją, autorzy wykombinowali bardzo fajną marchewkę – uczestnicy testów dostają specjalne, unikatowe karty receptur (nie będzie ich w podstawowej wersji gry, może w późniejszym dodatku) oraz unikatowe wyzwanie, inne dla każdego pubu (niedostępne później nigdzie indziej). Z autografami, żeby nie było…

Serio, nie wiem, na co Wy jeszcze czekacie… 🙂