Wpisy

Evolutio Rosenbergis, czyli od Agricoli do Arle

Pomysł na ten wpis zaczął mnie męczyć w momencie, gdy kilka tygodni temu czytałem recenzje Fields of Arle i raz po raz widziałem wtręty lub komentarze w stylu „po co kupować kolejnego Rosenberga, od Agricoli wszystko to to samo” albo „zagraj w jednego Rosenberga, to tak jakbyś zagrał we wszystkie Rosenbergi”. Postanowiłem się z tym stwierdzeniem rozprawić – w tę lub tamtą stronę. Ostrzegam jedynie lojalnie, że stężenie Rosenbergizmu w tym wpisie przekracza wszelkie cywilizowane normy.

Czytaj dalej

Goła ziemia w Arle, czyli punktowanie bez budynków

Kilka dni temu we wpisie opisującym Fields of Arle wrzuciłem teorię, że w zasadzie sensowne wyniki da się w tej grze zrobić tylko koncentrując się na budynkach. Stwierdziłem teraz, że spróbuję sam tę teorię obalić – jeżeli by się udało, to odpadłaby jedyna negatywna uwaga, jaką miałem do tej gry. Z takim nastawieniem rozłożyłem Fieldsy do gry solo – miałem zamiar punktować maksymalnie na wszystkim innym, niż budynki.

Czytaj dalej

Fields of Arle, czyli co tam Panie we Fryzji…

W zeszłym tygodniu dostałem w końcu pudełko (w zasadzie pudło) z najnowszym ciężkim Rosenbergiem, czyli Fields of Arle. Miałem okazję pograć, więc teraz mogę się podzielić wrażeniami. Dla porządku zaznaczę tylko, że piszę z perspektywy eurosucharzysty, który lubi przeliczać kamienie na owce, potem owce na krowy, krowy na żarcie, a żarcie na PZ-ty. No i zdecydowanie lubi Rosenberga.

Czytaj dalej

Madeira

Miałem w końcu okazję (yay, po lekko ponad roku od zakupu) zgarnąć ludzi, którzy nie krzywią się na ciężkie eurosy i zagrać w Madeirę. W tym przypadku przez „ciężki euros” mam na myśli grę, której tłumaczenie zajmuje 45 minut, a gra tak coś koło godziny na gracza. Perspektywy wydawały się dobre, więc te kilka godzin nas nie przeraziło. Po dwóch partiach stwierdziłem, że muszę skonfrontować wrażenia z kimś innym, bo chyba nie może być aż tak źle…

Czytaj dalej

Diggy diggy hole, czyli przewaga jaskiń nad farmami

Jakoś tak się stało, że musiałem trochę wypaść z obiegu hobbystycznego i przez ostatnie 8-9 miesięcy nie bardzo było kiedy w coś zagrać. No a jak nie było kiedy grać, to i o czym pisać. Styczeń jednakże okazał się nieco bardziej litościwy i nawet kilka fajnych rozgrywek zaliczyłem. Z tych kilku zaś jedna mnie tak bardzo pozytywnie zaskoczyła, że aż usiadłem i piszę na blogu. Co też się porobiło…

Czytaj dalej

Glass Road, czyli najcięższy filler świata…

Wreszcie udało mi się znaleźć trochę czasu na ponowne ogranie Glass Roada, czas więc na wrażenia. Nie chcę pisać tego artykułu w formie typowej recenzji, wolałbym się skupić właśnie na wrażeniach, które ta gra u mnie wywołała… a wywołała ich niemało. Jakiś tam urywek mechaniki gry oczywiście muszę Wam wrzucić, ale postaram się ograniczyć tę część do minimum. Poza tym chciałbym spróbować jednej rzeczy, która sprawdziła mi się, jak kiedyś pisałem recenzje na boardgaming.com – otóż bardzo często na eurosy patrzę pod kątem decyzji, jakie gracz musi podejmować podczas gry. Spróbuję i w tym przypadku ten wtręt zastosować.

Czytaj dalej

Craftsmen – część 2, czyli z impetem wgłąb

W poprzednim wpisie dzieliłem się pierwszymi wrażeniami z gry w Craftsmen-ów. W tzw. międzyczasie zdążyliśmy rozegrać pełną partię i mogę Wam powiedzieć coś więcej o najnowszej produkcji Krzysztofa Matusika, wydanej przez G3. Zanim zacznę, warto powiedzieć, że ta gra dokładnie trafia w mój target – heavy euro – więc z takiego też punktu widzenia ją opisuję. No, disclaimer był, czas przejść do rzeczy.

Czytaj dalej

Craftsmen – część 1, czyli rzut okiem

Dzisiaj w moje łapki wpadło przedpremierowe pudełko z najnowszą grą ze stajni G3 / STGames, czyli „Craftsmen”. Nie powiem, czekałem na ten tytuł, widziałem rozgrywki na etapie prototypu, więc do „unboxingu” zabrałem się z dużym entuzjazmem. Niestety nie udało nam się dzisiaj zagrać pełnej partii (za późno zaczęliśmy), więc ten wpis jest tylko ogólnym opisem o co chodzi i jakie są wrażenia z gry. Kolejny post za kilka dni będzie zawierał bardziej dogłębną recenzję.

Czytaj dalej

Piwne Imperium (kick)startuje :)

O Piwnym Imperium napisałem już tyle, że teraz nie będę się szczególnie rozwodził. Spójrzcie tylko na wpisy w sierpniu 🙂

Teraz jednak czas na ważną informację: Filip i Irek wrzucili projekt gry na wspieram.to, czyli platformę crowdfundingową. Zważywszy na fakt, że w dwa dni chłopcy nabili ponad 160%, to chyba jest nieźle, co? Na pewno może jednak być lepiej, zapraszam więc do klikania:

https://wspieram.to/528-piwne-imperium-gra-planszowa.html

Piwne Imperium w Piwotece #3 (mechanika cd)

Chciałem opisać swoje wrażenia po testach Piwnego Imperium. Zaczęło się niewinnie, myślałem, że zmieszczę się w jednym wpisie. Gdzieżby tam. Pisząc drugi wpis poczułem delikatny niepokój, widząc, że i to nie wystarczy. Trzeci musi być ostatnim – zapraszam do lektury. Poprzednie wpisy traktują o ogólnych wrażeniach z gry oraz o podstawowych mechanizmach Piwnego Imperium.

Czytaj dalej